Menu

Planta

Planta datuje swoje powstanie w I połowie XIX wieku, kiedy to został założony folwark Planta, należący do dworu w Grodzisku. Właścicielem folwarku w 1842 roku był Bartłomiej Poczobutt.

Wkrótce do Planty przeniesiono główną siedzibę majątku, nazywając ją Plantą lub Grodziskiem, albo też stosując łączne określenie majątek Planta alias Grodzisk.

Dokumenty odnotowały, że właścicielami kolejnymi byli: Mikołaj Klimaszewski (w 1858 r., w wcześniej zarządzał dworem w Narewce) i Wincenty Protasiewicz s. Aleksandra (w 1863 r., ale po powstaniu styczniowym dobra te zostały rodzinie odebrane za udział w powstaniu; właściciel został aresztowany i zesłany). Majątek przejął generał Bykowicz, który sprzedał go dla wsi Skupowo. Kilka lat po Powstaniu Styczniowym do Planty przenieśli się mieszkańcy Skupowa, których wysiedlił Car zalesiający polanę skupowską.

W tym czasie w Plancie istniała huta szkła zlokalizowana na terenie obecnego Terminala Planta.

Od roku 1930 przez ponad trzydzieści lat w Plancie pracował młyn rodziny Hawieńczyków. O jego burzliwej historii dowiedziałem się z materiałów przesłanych przez ks. Grzegorza Kułakowskiego - proboszcza parafii w Narewce:

"Pan Hawieńczyk 15 lat przebywał w USA. Do Polski wrócił w wieku 19 lat i założył rodzinę. Z emigracji przywiózł 5 tysięcy dolarów, które w tamtych czasach uważane były za majątek. Mężczyzna postanowił zainwestować swoje pieniądze. Wówczas bardzo modne były młyny, toteż taki wybudował. Powstał motorowy młyn na ropę w latach 1929 - 1930. W niespełna rok od początku budowy gotowy był do pracy. Specjalizował się w mieleniu pęczaku, kaszy jęczmiennej i jaglanej. W 1936 roku pan Hawieńczyk przyjał do spółki swego teścia. Zaraz po rozpoczęciu wojny, w latach 1939 - 1940, Armia Radziecka przejęła młyn. Nie znali się jednak na maszynach, więc zatrudnili byłego właściciela, który doskonale potrafił je obsługiwać. Za swoją pracę otrzymywał od Armii Radzieckiej wynagrodzenie w postaci pieniędzy. W 1941 roku Planta znalazła sie pod okupacja niemiecką. Pan Hawieńczyk odzyskał swą własność i znów w pełni czerpał korzyści z pracy młyna. 1944 roku nadeszła władza ludowa. Wówczas w młynie pracowały cztery osoby. Zakład został znacjonalizowany przez państwo. Tym razem także zatrudniono pana Hawieńczyka. W młynie zaczęły się awarie. Zepsutą maszynę parową zastąpiono spalinowa. Gdy wiekszość urządzeń wymagało naprawy, państwo oddało młyn właścicielowi. Około 1950 roku cześć młyna spłonęła. W ciągu miesiąca został naprawiony. Zakupiono nowe maszyny i wznowiono prace w młynie. Gdy właściciel zaczął na nim zarabiać, władze uznały, ze zastał odbudowany bezprawnie. Sprawa trafiła do sadu, gdzie pan Hawieńczyk ją przegrał. Młyn zamknięto. W 1960 roku Filip Hawieńczyk zmarł, a młyn znalazł się w rękach jego żony i ówczesnego wspólnika. W tym samym roku znów zezwolono na prace młyna, ale z czasem przestał on dawać korzyści. Wkrótce wspólnik Hawieńczyka także zmarł. Jednak ich zony nie potrafiły zająć sie młynem, który pod koniec lat 60 - tych popadł w ruinę."

 

Script logo