Jednego żubra mniej
W dniu wczorajszym, 2 września, pracownicy Białowieskiego Parku Narodowego zostali powiadomieni o żubrze, który kończy swój żywot przy wieży obserwacyjnej w Siemieniakowszczyźnie nad Zalewem Siemianówka. Ponoć ktoś z BPN przyjechał i nic nie zrobił.
W dniu dzisiejszym żubr już nie żył. Leżał na drodze dojazdowej do wieży, uniemożliwiając do niej dojazd. Turyści kręcili się dookoła. Pracownicy BPN powiedzieli, że jutro zabiorą go.
Czy takie postępowanie jest właściwe? Co z bezpieczeństwem turystów?!
Co byłoby, gdyby żubr wczoraj wszedł na tereny podmokłe i bagienne zalewu i tak zakończył żywot? Jakie koszty byłyby związane z wyciąganiem jego?
Czy zostawienie żubra męczącego się jest humanitarne?
Oceńcie sami.
Uzupełnienie. Po tej interwencji, po ok. godzinie, przyjechali pracownicy BPN i odciągnęli ok. 100 m w las, odcięli głowę i zabrali, a tuszę przykryli gałęziami.
Na zdjęciach uwieczniłem miejsce, gdzie w dniu wczorajszym "dogorywał" - przy wieży widokowej.
Dowiedziałem się, że ten żubr był tam już w piątek.